Dzieci żyją w uproszczonym, spolaryzowanym świecie bez stadiów pośrednich. W ich rzeczywistości istnieje dobro i zło, siła i słabość, mądrość i głupota, uczciwość i nikczemność. Oglądają mecze bokserskie, żeby zobaczyć, kto jest najsilniejszy, i turnieje piłkarskie, żeby podziwiać skuteczność i profesjonalizm zawodników.
W kolorowym świecie mediów sukces jest efektem walki. Żeby walczyć trzeba umieć wyzwolić z siebie agresję. Jest ona dla dziecka czymś ważnym. Nie sprowadza się jedynie do efekciarstwa i popisów. Agresja jest sposobem uwiarygodniania świata. Świat nie jest jedynie przedmiotem teoretycznych diagnoz, jest miejscem sprawdzania jak silny jest opór materii. To przecież buduje tożsamość człowieka. Ustanawia relację ja – inni, ja – świat.
W młodości szukamy ciągle czegoś poza sobą, nie jesteśmy dla siebie całością. Aby dojść do samego siebie, musimy siebie porzucić, oddać się bezmiarom przedmiotów, ludzi, sytuacji, gdyż tylko przez to możemy się zrealizować jako całość, w poczuciu własnej dostateczności. Młodość to czas, w którym obszar życia wydaje się rozszerzać we wszystkich kierunkach, a przyszłość staje się wyzwaniem, pokusą, obietnicą. Otwarcie świata odpowiada łapczywej porywczości własnego ja.
Agresja staje się okazywaniem siły, porządkowaniem świata w mikro i makroskali, przeciwieństwem negocjacji. Demonstrowaniem wydolności ja.
Socjobiolodzy sądzą, że agresja nie jest przejawem patologicznego rozwoju kultury, tylko strategią niezbędną do zapewnienia przeżycia i przetrwania w warunkach zagrożenia.
Najczęstsze zatem powody agresji to:
Bywa, że w czasie rozmów indywidualnych nauczycielki z rodzicami wychodzi na jaw, że dziecko zupełnie inaczej zachowuje się w domu a inaczej w grupie przedszkolnej. Rodzice i nauczycielka mogą odnieść wtedy wrażenie, że rozmawiają o dwóch zupełnie innych osobach; okazuje się bowiem, że dziecko ciche i spokojne w domu – w przedszkolu za żadne skarby nie chce podporządkować się grupowym zasadom. Bez przerwy protestuje albo zaczepia inne dzieci. Można sobie wyobrazić zdziwienie mamy, gdy słyszy od nauczycielki, że to właśnie jej grzeczne w domu dziecko – „rozkłada pracę w grupie”. Bywa też odwrotnie; mama nie może się nadziwić, że jej dziecko słucha pani, grzecznie się bawi, chętnie pomaga pani i innym dzieciom, sprząta po sobie zabawki! W domu natomiast „ nie ma na niego sposobu”, zazwyczaj ma odmienne zdanie niż rodzice, rzadko ma ochotę na wykonywanie prac porządkowych ze swoimi zabawkami.
Zarówno rodzice jak i nauczycielka często interpretują taką różnicę
Strona 2 z 3